poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział III



    Dwa dni po wizycie Sergia, Cande zaplanowała swój wieczór panieński. Nazajutrz musiała lecieć do Sevilli a stamtąd prosto do rodzinnego domu w Camas.
     Ramos nazajutrz po swojej akcji protestacyjnej, kajał się za pomocą niekończących się telefonów, niesłabnących smsów i zapychających skrzynkę maili z przeprosinami. Pokusił się nawet o wykupienie irysów we wszystkich kwiaciarniach w Madrycie, zamieniając trzypokojowe mieszkanie Cande w ogród.
    - Stara się i widocznie chce cię przeprosić. - tłumaczyła Nagore przez telefon. - Xabi wrócił wczoraj pijany jak bąk i bełkotał coś o przeprosinach.
    - Mam mocne podejrzenia, że Sergio chciał się wypłakać w rękach kolegów, dziwnym trafem dzwonił do mnie Jose Maria i opowiadał o Ramosie w samych superlatywach. - prychnęła Cande.
    - Dzwonił do ciebie Guti? - zdziwiła się pani Alonso. - To musiała być grubsza impreza, skoro chłopcy zaprosili Guttiereza, po ostatnich urodzinach Benzemy, kiedy obrzygał Sarę i ta zrobiła Ikerowi awanturę raczej nie zapraszali go na trunki mocniejsze niż piwo.
    - Chyba nic jednak nie wykombinowali, bo Sergio przeprosił i postanowił być grzeczny. Dzisiaj ma przylecieć do Sevilii i obiecał nas wszystkie podwieźć z Camas do miasta na wieczór panieński. Nawet umówił się z Gaelem na spotkanie, chciałby być z nim w dobrych kontaktach.
    - Ja się wcale nie dziwię, że jest o ciebie zazdrosny w końcu znacie się od czasów przedszkolnych a ty byłaś dla niego jedynym stałym punktem w życiu. Po rozstaniu z Pilar i przegranym mundialu trochę się załamał. - Nagore jak zwykle próbowała usprawiedliwiać Sergia.
    Żona Xabiego zawsze widziała tylko dobre strony ludzi i nie zdawała sobie sprawy, jak przez te wszystkie lata czuła się Cande. Oczywiście podejrzewała, że Andaluzyjka kocha się w przyjacielu i cierpi za każdym razem, gdy ten wdawał się w nowy romans, ale była przekonana że i Cande znajdzie w życiu prawdziwą miłość.
    - Dlatego mu wybaczyłam. - dziewczyna zakończyła temat. - Przeprosił, chce nawiązać poprawne stosunki z Gaelem i zaprowadzi mnie do ołtarza. Mój ojciec ma kolejną młodszą małżonkę z którą akurat przebywa na Seszelach, raczej nie przyjedzie na ślub a chciałabym mieć obok siebie kogoś bliskiego.
    - Współczuje kochanie. - w głosie Nagore słychać było współczucie. - Sergio na pewno godnie zastąpi twojego ojca przy ołtarzu, poza tym iść pod rękę z przystojniakiem, który oficjalnie odda cię Gaelowi to zaszczyt. - zaśmiała się.
    - Przez niego pewnie mój ślub pojawi się na jakimś babskim portalu, ale jestem w stanie sprostać temu zadaniu i nie wyglądać przy nim jak uboga krewna. - ironizowała Cande.
    Kilka razy, gdy Sergio nie miał akurat dziewczyny, prosił ją aby wybrała się z nim na miasto albo na jakąś uroczystość w klubie. Gazety z początku myślały, że są parą aż w końcu Marca wydłubała skądś informację o tym, że Paqui jest jej matką chrzestną, przez co właściwie ona i Sergio są rodziną.
Spokrewnieni nigdy nie byli, ale więź między rodzinami była na tyle bliska, że nikt już nie pamiętał o więzach krwi, które nigdy ich nie łączyły.
    Takim to sposobem Sergio został jedną z najważniejszych postaci na ślubie Cande i Gaela.
Dziewczyna jeszcze przez chwilę poplotkowała z Nagore, po czym poszła się przygotowywać do przyjęcia.
Sergio obudził się w domu swoich rodziców w wyśmienitym a wręcz szampańskim humorze. Przed wylotem do Sevilii razem z Gutim dokładnie przeanalizowali szatański plan uprowadzenia Cande z jej własnego ślubu a także zarezerwowanie posiadłości do której mógłby ją wywieźć.
    Guti jak zwykle błysnął swoimi znajomościami wśród bogatych tego świata i niczym cudotwórca znalazł dom pod Malagą na zupełnym odludziu w otoczeniu morza. Podesłał Sergiowi mmsa ze zdjęciem i nie byłby sobą, gdyby nie dodał czegoś sprośnego od siebie.

"Guti" 



"Pim pam jak dziś dla ciebie willę mam. Mam nadzieję, że użyjesz jej odpowiednio i weźmiesz ze sobą zapas gumek. Siedem pokoi, cztery łazienki możesz bzykać się tyle ile wlezie. Na twoim miejscu wypróbowałbym też basen. Wszystko jest opłacone na okrąglutki miesiąc rozkoszy. Do zobaczenia na niedoszłym ślubie!"

    Czytając wiadomość Sergio wyobrażał sobie rubaszny śmiech kumpla. Willa była piękna i przede wszystkim leżała na uboczu, jeszcze trzy dni i Cande będzie jego na calutki miesiąc a wtedy on zdoła ją przekonać do zerwania z Gaelem. Będzie musiał się dzisiaj spotkać z tym osobnikiem i udawać kogoś w rodzaju starszego brata. Nie dopuści do tego ślubu a Cande jeszcze mu za to podziękuje.
    - Synku a co ty tak uśmiechasz się pod nosem jak najedzony kocur?- do jego sypialni wparowała mama, niosąc w rękach tacę z jedzeniem.
    - Przyjechałem do Camas na ślub, mam chodzić załamany?- zapytał z wyrzutem.
Paqui spojrzała na rozczochranego Sergia z politowaniem.
    - Komu ty chcesz zamydlić oczy, syneczku?- zapytała z udawaną matczyną słodyczą. - Przecież wiem, że nie w smak ci ślub Cande. Kiedyś miałyśmy z Valerią marzenie, że nasze dzieci się pobiorą i pewnie miałbyś uroczą małżonkę, która kochałaby cię nad życie, gdybyś nie był krótkowzrocznym gamoniem. Naprawdę zastanawiamy się z ojcem po kim jesteś taki głupi?! - dodała z wyrzutem.
    - Mamo o co ci chodzi?!- oburzył się Sergio. - Cande znalazła sobie narzeczonego a ja dopiero co zerwałem z Pilar.
    - No właśnie o to mi chodzi.- fuknęła rodzicielka. - Cande przez tyle lat była u twojego boku i dosłownie wszyscy widzieli jak bardzo jest ci oddana i że cię kocha, tylko ty zachowywałeś się jak ostatni patafian i szukałeś miłości tam gdzie jej nie ma. Nie miałam nic przeciwko Pilar, bo wiedziałam że nigdy się z nią nie ożenisz i nie będziecie mieli dzieci. Zawsze ci powtarzałam, że trzeba się zabezpieczać bo dzieci mają mieć ojca i matkę ze świętego związku małżeńskiego. I nie rób miny jak niedorozwinięty szczeniak, zmarnowałeś szansę którą dał ci los. A teraz musisz zachowywać się jak facet i sprawić, żeby czuła się na ślubie jak księżniczka.
    - W dalszym ciągu nie rozumiem do czego pijesz mamo i szczerze mówiąc nie chce mi się zgadywać. - Sergio zabrał się za smarowanie drożdżowej bułeczki Nutellą. - Jestem dla Cande jak starszy brat i zaprowadzę ją do ołtarza, dzisiaj też spotykam się z tym jej Gabrielem. - skłamał gładko.
    - Jesteś idiotą nie jej bratem, syneczku a narzeczony Cande ma na imię Gael. Chociaż udawaj, że interesuje cię ta ceremonia. Idę szykować obiad dla twojego ojca. - powiedziawszy to zatrzasnęła drzwi pokoju.
    Sergio wzruszył tylko ramionami, rozmyślając o pięknej willi wprost nad brzegiem Morza Śródziemnego, gdzie przekona Cande do uwierzenie w jego uczucie, które niedawno w sobie odkrył. Matka miała rację, był idiotą ale krótka lekcja zazdrości, zrzuciła z jego oczu klapki.

_________________________________________________________________
Witajcie! 
Przepraszam za tak epicki obsuw, ale jak same wiecie zaczął się mundial i ledwo starcza mi czasu, żeby obejrzeć mecze i pisaninę musiałam ograniczyć do minimum. Poza tym jestem w depresji z powodu odpadnięcia Hiszpanii i Anglii a także ostatniego reprezentacyjnego meczu Xabiego! :(
Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu! 
                                                                         Pozdrawiam Fiolka :)

8 komentarzy:

  1. Och Ramosiu, Ramosiu, niepoprawny jesteś. Iść za dobrymi radami Gutiego? Dzieciaaaaaaku... Aczkolwiek Irysy to był dobry chwyt :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Guti jest cudotwórcą, serio podoba mi się ten pomysł z uprowadzeniem a Ramos to i tak kochany pajac nie widzący często nic poza swoim czubkiem nosa :)
    Oj czekam i wracam do pracy.
    C.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sergio kochanie nikt cię jeszcze nie nauczył że cudowne pim pam rady Gutiego mogą być tylko zgubne?. Ech pajacu, pomysł z uprowadzeniem się Cande zdecydowanie nie spodoba. Ale co tam, poczekamy co z tego wyniknie dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam co się wydarzy z niecierpliwością ... super to jest

    OdpowiedzUsuń
  5. Mama Ramosa dobrze mówiła, ale ten nadal swoje :P. Moim zdaniem Cande się zdenerwuje i to nie na żarty, gdy zostanie uprowadzona z własnego ślubu...
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli szykuje się porwanie. Boże drogi. Tam się na pewno coś nie uda. Jak Ramos jest taki nieogarnięty, że nawet imienia narzeczonego Cande nie może zapamiętać, to już widzę, jak organizuję akcję uprowadzającą :P Chociaż mam wrażenie, że ta pomyłka jest taka bardziej freudowska. On nie chce nawet dopuścić do myśli, że ten facet chce się żenić z Cande. Swoją drogą jestem ciekawa ich spotkania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa jestem, czy plan Sergio się powiedzie. A Gutiego kompletnie i niezaprzeczalnie uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz zostawić komentarz typu "Fajny blog- zapraszam do siebie". Oszczędź sobie klepania w klawiaturę. Do reklamowania blogów służy zakładka Spam! Jeśli zaś podoba Ci się moje opowiadanie, lub chcesz je skrytykować w sposób konstruktywny pisz śmiało! :)