środa, 4 czerwca 2014

Rozdział II




    Sergio wystawiony za drzwi poczuł się jak zużyty, papierowy kubek po kawie. Nie mógł ogarnąć tej sytuacji, Cande zawsze mu pomagała, była jak ochronny plaster na jego rany a teraz gdy rozstał się z Pilar ona ni stąd ni zowąd postanowiła wyjść za mąż. Nie znał tego całego Gaela, ale w tej chwili miał ochotę wyrżnąć go w pysk.
    Wsiadając do swojego sportowego porshe myślał tylko o jednym, żeby szybko dojechać do nocnego i się urżnąć. Ale jak można się spić samemu?
    Pierwszy na myśl przyszedł mu Benzema, jednak szybko przypomniał sobie że Francuz jest teraz szczęśliwym ojcem i nie wypada wyrywać go od rodziny. Pepe również odpadał, jego narzeczona dałaby mu popalić. Zadzwoni do Ikera, Santo jest jego najlepszym przyjacielem w dodatku tak jak i on przeżył zawód miłosny. Będzie musiał jakoś mu poradzić w końcu dwóch samotnych mężczyzn jakoś się dogada.     Ale pić w dwójkę jak jacyś słomiani wdowcy? Skrzyknie jeszcze Isco i Jese jakaś porada małolatów się przyda.
    Godzinę później zaspany Iker poczłapał do barku wyciągając z niego alkohol mocniejszego kalibru. Na szczęście po rozstaniu z Sarą nie wykorzystał wódki od Jurka Dudka, którą dostał na ostatnie urodziny. Teraz trunek był jak znalazł, Ramos bez porządnej dawki alkoholu zacznie jojczeć, lekkie znieczulenie przyda się każdemu.
    - No to możesz powiedzieć jaki masz problem?- zapytał kapitan. - Nie obudziłeś nas chyba po to, żebyśmy posiedzieli z tobą i potrzymali za rączkę?
Isco i Jese zarżeli cicho.
    W tej samej chwili pojawił się także ściągnięty w trybie awaryjnym Xabi. Brodaty posiadał trójkę pociech, ale Nagore słynęła z legendarnej wręcz wyrozumiałości.
    - Ramos mam nadzieję, że wymyśliłeś dobry powód do nocnego chlania?- zapytał rozsiadając się na skórzanym fotelu.
Sergio wstał pukając łyżeczką deserową w szklankę z drinkiem.
    - Mam problem! - rzekł z prostotą. - Cande się żeni!
    - A co planowała iść do zakonu?- zapytał Jese.
Iker i Brodaty spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
    - Alleluja!- rzekł uroczyście kapitan. - W końcu wyrosły ci jaja Ramosku!
- Co?! - zdziwił się stoper. - O co ci chodzi?! Ja tutaj masakruję was taką informacją a ty rżniesz sobie głupa, Casillas.
    Brodaty w tym momencie miał ochotę przyłożyć głową o szklany stolik, ale postanowił jednak nie uszkadzać głowy i wytłumaczyć młodszemu koledze o co chodzi.
    - Sergio o co właściwie się pieklisz? - zapytał na wstępie.
    - Jestem zły na Cande bo nic mi nie powiedziała, poza tym nie wiem co to jest za cwel?
    - Czy ty informowałeś ją o każdej swojej decyzji i pytałeś o zgodę na związek chociażby z Pilar? - wtrącił się Casillas.
    - A po co miałem się jej pytać?!- oburzył się Andaluzyjczyk. - Cande nie chciała wiedzieć takich szczegółów.
    - No to imaginuj sobie, że Cande nie musiała trąbić ci że jest zakochana a nawet gdyby to powiedziała miałbyś ją w głębokim poważaniu. Nagore rozmawiała z nią kilka dni temu, gdy odbierały suknię ślubną.     Otwórz oczy! Dziewczyna od miesiąca planuje ślub a ty po mundialu zabrałeś dupę w troki i poleciałeś na Mauritius. Nie odzywałeś się do niej a teraz masz wielkie pretensje. Dorośnij chłopie!- w Brodatego jakby wstąpił bóg wojny.
    Tak się składało, że Cande przychodziła po rady do Nagore i tylko ślepy idiota(Ramos był przedstawicielem tego gatunku) nie zauważyłby, że dziewczyna jest w Ramosie ślepo zakochana.
Tyradę Xabiego przerwało walenie w drzewi. Iker nie zdążył ruszyć się z fotela, gdy do pokoju wmaszerował czy raczej wtoczył się Guti. Wymięty różowy podkoszulek i poplamione jeansy świadczyły o tym, że były zawodnik Realu wracał z grubej imprezy.
    - Czołgiem zawodnicy!- zasalutował chwiejąc się na nogach, niczym okręt wojenny na wzburzonych falach. - Pszeczytałem twojego smska Sergio! Musisz być stanofczy!
Gutierrez runąłby na podłogę, gdyby nie bramkarski refleks Ikera, który w ostatniej chwili złapał blondyna i odholował bezpiecznie na kanapę.
    - Ikerrr nie wiedziałem, że lecisz na facetów. - zachichotał Guti. - Pim pam z tobą mógłby skszeszyć! Hik!
    - Guttierez mógłbyś chociaż raz być poważny. - Xabi wychylił szklanicę z drinkiem.
    - Ale czy ja nie jestem powaszny?- wybełkotał Guttierez. - Pszecież wszyscy wiedzom że słodka Cande śfiata poza...Raaamosem nie widzi! Sam bym ją wyobracał, no ale nie rucha się... to znaczy sie rusza dupeczki kolegi!
    - Cande nie jest moją dupeczką!-  uniósł się Ramos.
Piątka kolegów spojrzała na niego jak na kosmitę.
    - To daj jej wyjść za mąż. - wtrącił się Isco. - Przecież jej nie kochasz!
    - I wcale nie jesteś zazdrosny! - dodał Jese.
    - Oraz fcale cię nie irytuje...że jakiś obcy facet będzie pieścił jej ciało...- zasugerował Guti.
W Ramosie zaczynało wrzeć, jak przypomniał sobie, że ten cały Gael będzie kochał się z Cande ogarnął go jasny, złocisty szlag!
    Po jego trupie Uriarte wyjdzie za tego idiotę, chociażby miał ją uprowadzić i zaciągnąć za włosy do łóżka to nie wyjdzie za mąż.
    - Dobra!- ryknął na całe gardło. - Zależy mi na niej, ale nie wiem do cholery jasnej czy to jest prawdziwa miłość! Do Pilar też coś czułem, ale wszystko się wypaliło.
    - Do Pilar czuł coś twój torreador. - wyrwało się Ikerowi.
    - Chuuopie ty musisz ją zdobyć jak Cyd Walencję! Rozumiesz?! - Guti wywijał widelcem z nabitą na nim sardynką.
    - Znaczy co mam ją opasać oblężeniem? - Ramos spojrzał na kumpla podejrzliwie.
    - Me-ta-fo-ry-cznie Sergiuszku, metaforycznie! - Guti wzniósł palec, drugą ręką dolewając sobie wódki.       - Przypuść szturm miłosny, zasyp ją kwiatami! Stań pod jej oknem ze sztyletem w zębach i zaśpiefffaj!
    - To dziewczyna nic nie zrozumie jak będzie śpiewał, trzymając w zębach sztylet. - przerwał mu ubawiony Xabi.
    - Ale za to będzie go czym dobić jak dostanie w łeb doniczką. - zarżał Jese.
    - A nie może po prostu posłać jej kwiatów?- zaproponował Isco. - Kobiety lubią kwiaty!
- Od razu całą kwiaciarnię. - mruknął Iker.
Nastała cisza.
    Podczas, gdy Sergio analizował całą sytuację w oparach wódki i tytoniowego dymu, gdyż Guttierez raczył się cygarem, cała reszta podłapała pijacką zwiechę. Gdy Ramos miał się już poddawać i przegrać z alkoholowym upojeniem, Guti przerwał ciszę głośnym okrzykiem.
    - Wieeeeeeeeem!- ryknął na całe gardło. - Udawaj zaangażowanie, pomagaj jej we wszyy
stkim bonć puffaty i koffany a w dniu ślubu ukradnij ją z pod kościoła!
    - Na wszystkich świętych czy ty oszalałeś Guttierez?- Iker złapał się za głowę. - Przecież ona mu nigdy tego nie wybaczy!
    - Daj spokój, zachowujesz się jak stara pierdoła! Doprawdy nie wiem jak znalazłeś wspólny język z tym ruchaczem *Juanem Carlosem. - Guti poruszył zabawnie brwiami. - Jutro zajmę się organizacjom!     Wywiezie ją w jakieś epickie miejsce nad morzem i tam rooozpali jej serce na nowo! Nie wrócisz dopóki ci nie ulegnie i nie będzie jęczeć z rozkoszy!
    - Albo Ramos będzie jęczeć z bólu jak Cande mu przyłoży. - zasugerował Xabi.
    - To wspaniała propozycja!- Sergio klasnął w dłonie. - Jutro przeproszę Cande i będę udawał kochanego przyjaciela a w tym czasie opracuję plan porwania.
    - Niech Bóg cię ma w swojej opiece. - rzekł sentencjonalnie Brodaty.
    - I nas również bo pozwalamy mu na takie głupoty. - dołączył się Iker.

* Chodzi o króla Hiszpanii Juana Carlosa, który na przełomie swoich rządów wywołał kilka seksskandali. 
___________________________________________________________________
Przed Wami kolejny odcinek w którym nie pojawiła się Cande. Niestety brakło dla niej miejsca w tym rozdziale, gdyż chłopcy przejęli stery.
Mam nadzieję, że czytało się przyjemnie :) 


PS. W wypowiedziach Gutiego, celowo wyrazy są napisane niepoprawnie. :)
                                                             Pozdrawiam Fiolka :)

10 komentarzy:

  1. Czytalo owszem. Z mega bananem na twarzy. Dwie rzeczy. Kocham Guttiego pim pam i Ramos jest oslem. To sie nigdy nie zmieni. Przepatrz rozdział jeszcze raz pod względem korekty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drżyjcie narody, chłopcy z Madrytu znowu mają szczwany plan. W którym, w dodatku, macza swoje paluszki Jose Maria Gutierrez Hernandez, bardziej znany jako Guti. Z całą pewnością będzie się działo dużo, acz niekoniecznie sensownie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochany, pijany Gutti, który ma iście zwariowane pomysły ♥
    No tak koncepcja o której chyba każda z nas marzy zostać porwana przez swoją miłość! Genialne!
    Zgodzę się z Kamilla tak Ramos to na prawdę czasami jest OSŁEM!
    Czkema i Buziaki E.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha, jak zzwsze świetny rozdział. Twoje opowiadania czytam z uśmiechem na twarzy. Kocham Cię za wprowadzanie Guttiego <3 A Ramos... nie skomentuję. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział świetny i te plany Guttiego hahah
    Że oni się na to zgadzają! hahah zamiast mu w łeb dać za te plany xD
    Czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Janiemogę brakowało tylko Gutiego :D i na taki pomysł mógł tylko on wpaść. Czekam na kolejny rozdział, by posmakować tej niecnej intrygi :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest kochany Guti! :D
    Ta ekipa zawsze ma odjazdowe pomysły, więc będzie maga ciekawie :D
    Polska wódka od Jurka zawsze będzie spoko xd
    Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. hmmm fajne ,ale bardzo podobne do filmu "Moja dziewczyna wychodzi za mąż"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przypadkowe podobieństwo bo nie oglądałam tego filmu :-)

      Usuń
  9. Tak to jest z tymi facetami. Zawsze się we wszystkim orientują poniewczasie. Nawet we własnych uczuciach. Ale od czego są cudowni koledzy i ich nieocenione rady? No właśnie. Będzie się działo. Już się tego boję :D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz zostawić komentarz typu "Fajny blog- zapraszam do siebie". Oszczędź sobie klepania w klawiaturę. Do reklamowania blogów służy zakładka Spam! Jeśli zaś podoba Ci się moje opowiadanie, lub chcesz je skrytykować w sposób konstruktywny pisz śmiało! :)